czwartek, 13 września 2012

Chcąc wzlecieć.


Cześć! Założyłam tego bloga, by móc w jakimś miejscu zamieszczać swoją marną twórczość, co by poczytać parę opinii i krytyki, a co! Piszę od 6 klasy, aczkolwiek przez pierwsze lata było to raczej zaprzyjaźnianie się z mózgiem i Wordem, dlatego nie stworzyłam jak do tej pory jakiegoś wielkiego dzieła. Nie jestem wielką pisarką, mam bardzo oklepany, chaotyczny styl, ale robię to bo lubię, także...enjoy!
Dzisiaj zaczynam z małą dawką Kaisoo (EXO) - historia wymyślona na całkowitym spontanie, brak jakiegokolwiek sensu, napaćkanie metaforami i wszechobecna dysharmonia. Czyli norma u mnie ^^
Dedykowane najprawdopodobniej największej shiperce Kaisoo w Polsce, osobie, która w większym stopniu zaraziła mnie miłością do nich - Sinn.
PS. Tytuł póki co roboczy, ponieważ mam braki w kreatywności.

~*~
W życiu człowieka w końcu przychodzi taki czas gdy zdaje sobie on sprawę z tego, że właśnie stał się dorosły. Czasami dzieje się to zbyt szybko, momentami za późno. W niewielu, wyjątkowych przypadkach zdarza się to idealnie - wtedy kiedy człowiek ma jeszcze siłę na ciężką pracę, a jednocześnie wystarczająco inteligencji by dobrze z tego korzystać. Dla Kyungsoo ukończenie studiów i otrzymanie dyplomu było najlepszą chwilą na zrozumienie, że od tego dnia nie ma już nastolatka z ambicjami i marzeniami do spełnienia, a istnieje młody mężczyzna z planami do realizacji. Nie był już pisklęciem przytwierdzonym do gniazda. Był ptakiem, który nauczył się latać i musiał wykonać pierwszy lot.

Do Kyungsoo można było określić mianem pracusia, kujona, sztywniaka, może nawet nudnego człowieka. Na uczelni wyśmiewano jego brak jakichkolwiek przejawów życia towarzyskiego bądź zazdroszczono chwalenia przez prawie każdego wykładowce. 22-letni Kyungsoo nie przejmował się jednak takimi rzeczami. Będąc nastolatkiem wykazywał już nieodkryty jeszcze talent kucharski - gotował ze zmysłem i niezwykłą swobodą. Piekł, smażył, doprawiał jakby urodził się wyłącznie dla tego. Kuchnie mianował swoją oazą, a fartuch świętą relikwią. Formując marzenie z prawdziwego zdarzenia w wieku 16 lat zrodziła się w nim pewna determinacja i ślepa potrzeba osiągnięcia celu, postanowienie, że cokolwiek się nie stanie – uda mu się. Jeszcze w szkole średniej uczęszczał na kursy doszkalające, osiągając na nich same sukcesy. Zdecydował się na studia tylko i wyłącznie z potrzeby posiadania dyplomu. Chciał żyć ze świadomością, że jest mistrzem. Szefem.

Szefem kuchni jednak nie został. Będąc dzieckiem szczęścia niemalże od razu znalazł pracę, która go satysfakcjonowała. Mal była tą restauracją, do której przychodzili głównie politycy, biznesmeni, zamożne rodziny. Zdarzali się ewentualnie zakochani chcący pokazać jak bardzo im zależy zapraszając do tak dobrego miejsca. Bardzo szybko ujawnił swoje umiejętności, serwując nowo przybyłym klientom obiad z polecenia szefa w celu utwierdzenia go, że nie zatrudnia kogoś pospolitego. Kyungsoo nie należał do kucharzy zwyczajnych. Jego kuchnia była wyjątkowa, wręcz magiczna, dlatego niczym specjalnym było wychwalenie „mistrza kuchni, który zaserwował nam kawałek nieba”. Szczęście jakie ogarnęło go gdy usłyszał „Przyjdź jutro” było niewyobrażalne.

Kyungsoo mieszkał sam w niewielkiej kawalerce, piętnaście minut autobusem bądź pół godziny piechotą do pracy. Mieszkał na drugim piętrze i miał balkon z widokiem na panoramę miasta. Był samotnikiem z wyboru, więc często siadał na krześle i obserwując rozpływające się nad budynkami słońce, udawał, że jest ptakiem. Podziwiał je za ich wolność i niezależność. Pomimo iż sam dokonywał wyborów w całym swoim dotychczasowym życiu – czuł się w pewien sposób uwiązany, jakby obciążony własnymi marzeniami. Wydawało mu się, że zatracił się w swoich celach i planach, zapominając o tym co najważniejsze. Czasami jego zawziętość i aspiracje zbyt mocno przytwierdzały go do gruntu, sprawiając, że był jak ptak, który rozpościera okazale skrzydła, lecz w rzeczywistości nie potrafi latać.

Był lubiany, dobrze traktowany. Jako uroczy chłopak o ufnym spojrzeniu wzbudzał w ludziach względnie dobre uczucia. Chętnie wymieniano się z nim uwagami, pytano o porady, proponowano pomoc. Choć był indywidualistą zawsze się zgadzał. Próbował, naprawdę się starał być towarzyski, zawrzeć znajomości, udawać pełnego luzu zabawnego kolesia. Bardzo subtelnie odmawiał wychodzenia na drinki bądź wszelkiego rodzaje imprezy. Wymawiał się ważnymi spotkaniami rodzinnymi, wizytami u lekarza lub innymi sprawami, które powinno się stawiać na pierwszym miejscu i łatwo było ich użyć jako ucieczka. Usiłował być tacy jak oni, jednakowoż nie potrafił zmienić się w tak drastyczny sposób bez czyjejś pomocy.

Jongin pojawił się nagle. Arogancki i niebezpiecznie pociągający kelner zdobył serca wszystkich naokoło. Ze swoim nonszalanckim uśmiechem i znudzonym życiem spojrzeniem oczarowywał klientów nawet płci męskiej. Tace z jedzeniem podawał z niezwykłą gracją, wręcz nieludzką lekkością. Podchodząc do stolików miało się wrażenie, że unosi się nad ziemią, nie mając z nią żadnego fizycznego kontaktu, jak gdyby posiadał za plecami niewidzialne skrzydła. Traktował swoją pracę raczej swobodnie - nie czuł potrzeby zgłaszania się do dodatkowej roboty bądź pomagania innym. Był centrum towarzystwa, umiał się dobrze bawić, a jednocześnie trzymał się na dystans, obserwując wszystko z ubocza. Był jak ptak. Był jak ptak, który potrafił odnaleźć się w kluczu razem z innymi, tym samym doskonale radząc sobie w samotnym locie.

Drapieżnik. Łowca. Człowiek, który dostrzegając cel nie boi się złamać kilku bądź kilkunastu zasad. Mógł mieć wszystko, jeśli tylko tego chciał. Czarował, manipulował, uwodził, fascynował. Za pstryknięciem palców ludzie padali przed nim na kolana, gotowi zrobić co zechce, chętni by oddać siebie. Kobiety biły się o niego zaciekle, przekonane, że pokazując swój zapał i spryt – wzbudzą w nim zainteresowanie. Bóg wiedział jak bardzo się myliły. Jongin, owszem, mógł mieć wszystko. Zapragnął jednak jedynej rzeczy, której posiąść nie mógł tak łatwo.

Kyungsoo miał niskie doświadczenie z randkowaniem. Nie przejawiał zainteresowania kobietami, mężczyznami tak samo. Zastanawiając się niegdyś nad swoją seksualnością postanowił, iż jest biseksualny. Stwierdził, że nie liczy się płeć, tylko to co łączy dwie strony. Nie rozumiał bardzo wielu spraw. Skąd miał wiedzieć co preferuje nie mając żadnego wcześniejszego doświadczenia? Sceptycznie słuchał osób, które otwarcie deklarowały się heteroseksualne, nie mając wcześniej kontaktu z drugą płcią. Dla Kyungsoo liczyło się zapoznanie, zrozumienie siebie. Sam jakkolwiek nie potrafił się określić, ponieważ nigdy nie miał ku temu sposobności.

Był wielce zdziwiony kiedy Jongin zaczął do niego zarywać. Inteligenty na tyle, potrafił odróżnić rozmowę na poziomie od pospolitego flirtu. Stanowczo odmawiał wszelakich propozycji, ignorował przymilne pochlebstwa, wyśmiewał pod nosem czułe słówka. Przeraził się odrobinę nagłego napadu na swoją osobę. Nigdy nie był tak bardzo w centrum czyjegoś zainteresowania i dopadała go krępacja za każdym razem gdy dostrzegał spojrzenie Jongina na sobie. Nie chciał pozwolić mu na wtargnięcie do swojego życia, mimo iż w głębi serca liczył na kogoś, kto pomoże mu w końcu wzlecieć ku niebu.

Wieczory zazwyczaj spędzał na czytaniu książek bądź samotnych spacerach w zależności od pogody. Z racji iż jesień przyniosła ze sobą chłodne temperatury wypadło na czytanie książek. Miał ich sporo przywiezionych ze starego domu, który wspominał jedynie jako toksyczne gniazdo. Nigdy ich nie czytał gdy był młodszy i nie sądził, że kiedyś będą dla niego tak ważną rzeczą w dorosłym życiu. Książki zastępowały mu przyjaciół kiedy nie myślał o gotowaniu. Ponieważ nie potrafił złapać kontaktu z ludźmi otaczającymi go – związał się z obdartymi okładkami i zapachem starego papieru.

Tego wieczora czytał przyjemną opowieść o starym człowieku zapomnianym przez świat, który stanął naprzeciw swoim największym lękom i wyszedł do ludzi. Przewracał strony z jak największą delikatnością, nie chcąc uszkodzić w jakikolwiek sposób sypiących się już kartek. Czytał powoli, analizując każde zdanie, chcąc pojąć sens lub doszukać się drugiego dna. Pragnął poznać historię każdej książki i odkryć jej tajemnicę. Był totalnie oderwany od rzeczywistości kiedy dzwonek, który zdawał się dzwonić już kilka minut wciąż rozbrzmiewał w jego uszach. W życiu nie spodziewałby się kogokolwiek w swoim mieszkaniu, tym bardziej przed dwudziestą drugą w zimną noc października.

Jongin uśmiechnął się kącikiem ust kiedy ujrzał przed sobą całkowicie zaskoczonego chłopaka. Para szeroko otwartych oczu wpatrywała się w niego jakby w ten sposób chciała zapytać dlaczego się tu znalazł. Dopiero po chwili myśl przeszła w czyn, gdy Kyungsoo zadał pytanie.
- Co ty tu robisz? - rozeszło się krótkim echem po korytarzu nie doczekawszy się jednak odpowiedzi. Jongin wyminął Kyungsoo bez słowa i automatycznie, jak gdyby był tutaj tysiące razy, skierował się ku kanapie i rozsiadł się na niej, zakładając nonszalancko nogę na nogę i klepiąc zapraszająco miejsce obok siebie.
- Słyszałem, że potrafisz rozmawiać – powiedział cicho, co równie dobrze mogło być odrobinę mocniejszym szeptem – A ja tego potrzebuję.
Kyungsoo wahał się. Wciąż zmieszany obserwował intruza, kurczowo trzymając się drzwi z nadzieją, iż wbijanie paznokci w niedokładnie polakierowane drewno pozwoli mu jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Wzdrygnął się na nagłe parsknięcie śmiechem. Rzucił mu pełne zwątpienia spojrzenie i zagryzł wargę, co zdarzało mu się robić w niepojętych dla niego sytuacjach.
- Nie gryzę podczas rozmowy – Jongin wymruczał nieco złośliwie – Naprawdę – dodał ze śmiechem i pozwolił swoim oczom zmrużyć się lekko, kiedy przyodziewał twarz w uśmiech. Kyungsoo zauważył, iż pomimo jego głos był ciepły i spokojny, wyczuć się w nim dało nutkę niepokoju. Spostrzegł zarys worów pod oczami, przejrzał jego uśmiech, dostrzegając w nim ukryte głęboko wielkie zmęczenie. Wahał się tylko chwilę, nim usiadł obok niego, zachowując stosowną odległość. Pozwolił mu na otwarcie się i po dłuższej chwili Jongin zaczął mówić. Pokazał mu swoje serce wraz z wszystkimi obawami, pragnieniami i nadziejami.

Nikt by się nie spodziewał, że odrobinę arogancki Jongin chowa w sobie taką tajemnicę. Kyungsoo słuchał, wpatrując się w mówiącego lekkim, nieco pustym tonem chłopaka, absorbując każde słowo i analizując je w swoim umyśle. Ponoć oblicze ukryte pod maską jest pełne ekspresji, dlatego badał wzrokiem wyraz jego twarzy, przyglądał się gestom, obserwował nerwowe bujanie nogą. Poznawał jego historię, chcąc odkryć każdy sekret – zupełnie tak samo jak uwielbiał robić to z książkami, które tak wiele dla niego znaczyły.

Jego marzeniem było zostanie zawodowym tancerzem. Od dziecka tańczył, chodził na balet. Hodował w sobie to marzenie długo, zbyt długo by zrezygnować z niego tak łatwo. Wybierając ścieżkę życiową postawił wszystko na jedną kartę i wybrał taniec. Poświęcił wszystko dla swojego marzenia. Chciał wzlecieć, dlatego nie bał się utraty paru piór po drodze. Lot Jongina jednak nie trwał długo. U jego długoletniego, najbliższego sercu przyjaciela stwierdzono białaczkę. Junmyeon był dla niego czymś w rodzaju starszego brata, może nawet ojca. Gdy świat odwrócił się od pełnego aspiracji tancerza był jego jedyną opoką. Jongin więc w zamian nie mógł go zostawić samemu sobie. Wrócił na ziemię, chowając skrzydła i podjął się jedynej pracy, do której miał jakiekolwiek kwalifikacje, a nie uwłaczała jego godności. Odwrócił się od marzeń by wspomóc niezdolnego dłużej do pracy przyjaciela. Powrócił na ziemię, błąkając się i marząc o prawdziwym wzlocie.

Kyungsoo był wdzięczny Jonginowi, że pozwolił mu wysłuchać swojej historii. Cieszył się, że wybrał jego jako osobę godną poznania przyczyn jego upadku. Jednocześnie go podziwiał, bo mimo podcięcia skrzydeł wciąż wydawał się unosić nad ziemią. Przegadali pół nocy, zasypiając razem na małej kanapie w salonie, przykryci ciepłem własnych ciał i otuleni ciszą, która towarzyszyła im przez resztę wieczoru. Rankiem Kyungsoo rozmyślał nad dniem poprzednim. Zastanawiał się jakim sposobem Jongin tak łatwo go zaintrygował, niczym jedna z najlepszych książek, których historie miał okazję poznać. Nie miał serca wyrywać go ze snu, dlatego ustawił w budziku piętnastominutową drzemkę, a sam wyszykował się i wyszedł do pracy, zostawiając karteczkę z krótką, nic nie znacząca wiadomością. „Drzwi są zatrzaskowe, więc możesz wyjść bez obawy, widzimy się później.” Jongin jednak nie wyszedł.

Błądził za nim wzrokiem prawie cały dzień. Rozglądał się w poszukiwaniu ciemnawej karnacji i czarnych włosów, aczkolwiek śladu po nim nie było. Po kilku godzinach poddał się i wrócił do pracy z myślą, że tego dnia już go nie zobaczy. Gdy wrócił do domu był jedynie na wpół zaskoczony widokiem Jongina w swojej kuchni i czarnej smugi dymu unoszącej się nad jego głową. Stał przy kuchence, drapiąc się nerwowo po szyi i uśmiechając nieco nieśmiało.
- Próbowałem coś ugotować, ale to chyba jednak tylko twoja działka – odezwał się cicho i ponownie podrapał po szyi, sprawiając tym, że serce Kyungsoo zmiękło, a osobliwe ciepło ogarnęło jego klatkę piersiową.
- Jesteś beznadziejny – Kyungsoo mruknął i zaśmiał się wesoło, kręcąc z politowaniem głową. Chcąc czy nie chcąc, musiał wyrzucić „dzieło” Jongina i zastąpił go przy szafkach, nakładając swój stary, święty fartuch – Stań za mną – poinstruował, odwracając się do niego tyłem – I złap mnie za ręce – dodał, dziwiąc się samemu jak pewnie brzmiał jego głos. Jongin wykonał posłusznie polecenie, przylegając do jego pleców i łapiąc go w nadgarstkach obydwoma rękami. Będąc jak cień imitował każdy jego ruch, ucząc się wszystkiego po kolei. Chaos jaki robili był nie do opisania, ich śmiechy odbijały się echem po ścianach, a bałagan w kuchni robił się coraz większy.
Gdy zasiedli do stołu by skosztować swojej wspólnej pracy Kyungsoo nie mógł się powstrzymać i pochwalił Jongina, nagradzając go przy tym szerokim uśmiechem.
- Przestań, gdyby nie ty t-
- Naprawdę nieźle ci poszło – Kyungsoo przerwał mu w połowie, chcąc by poczuł się choć przez chwilę dobrze – Świetna robota.

Ich dnie mijały spokojnie, na powolnym poznawaniu siebie nawzajem. Jongin na dobre zadomowił się w mieszkaniu Kyungsoo, zostawiając po sobie wiele śladów. Ciężko było mu nie zauważyć jak wszystko się zmienia, kiedy wszystko zaczynało być podwójne. Dodatkowa szczoteczka, innego rodzaju maszynki do golenia, za duże koszule, buty. Mimo osobliwości tych przypadków Kyungsoo nie czuł się z tym dziwnie. Nie widział w tym niczego, co mogłoby mu w jakikolwiek sposób przeszkadzać. Pragnął wręcz by ten stan rzeczy szybko się nie zmienił.

Dochodzili do siebie bez pośpiechu, rozwijając się stopniowo i bez nerwów. Nie używali wielu słów, pozwalali ciszy na towarzyszenie im w każdej wspólnej chwili i dopuszczali milczenie do wtargnięcia w ich mały światek. Odnosili małe i wielkie sukcesy, między sobą, ale również w pracy. Kyungsoo coraz bardziej podziwiany za swoje niewiarygodne zdolności, Jongin ogłoszony czarodziejem, mistrzem podawania. Choć dla niespełnionego tancerza nie było to żadnym wielkim osiągnięciem, starał się tym cieszyć najlepiej jak potrafił. Celebrowali wspólnie swoje dobre chwile i wspierali przy każdej porażce. Kyungsoo pomału uświadamiał sobie, że właściwie to już dawno był gotowy do lotu. Jongin pomógł mu oderwać się od gruntu i pozwolił uwierzyć, że jest w stanie wzbić się w powietrze. Wiedział, że będzie mógł zrobić to z nim. Musiał jednak porzucić myśl o wzniesieniu się po raz kolejny.

Gdy Jongin zniknął i nie pojawił się w restauracji ani w jego mieszkaniu ziemia brutalnie przyciągnęła go do siebie. Kyungsoo był zdruzgotany uświadamiając sobie, że przez cały ten czas nie wymienili się telefonami i nie potrafił się z nim skontaktować. Tłumaczył sobie, że miał jakiś konkretny powód by odejść, wyjechać. Starał się nie rozmyślać, nie popadać w zadumę, jednak przyłapywał się na odpływaniu myślami. Zdarzało mu się przez to przypalać jedzenie, błędnie mieszać przyprawy, niechlujnie układać potrawy na talerzach. Był poirytowany, rozjuszony i jednocześnie zmartwiony.
- Ludzie nie znikają od tak, prawda? - spytał samego siebie, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Zastanawiał się czy to wszystko nie było najzwyklejszą iluzją. Być może dodatkowa szczoteczka była wyłącznie roztrzepaniem z jego strony, a za duża koszula była po prostu rozciągnięta. Powoli się zatracał, pogodzony z faktem, że ich historia już się skończyła. Brutalnie przerwana niczym wyrwana kartka w książce, która mogła stać się ulubioną opowieścią Kyungsoo.
Wyrwane strony jednak można dokleić.

Jongin wrócił po miesiącu, choć dla Kyungsoo miesiąc zdawał się być latami. Była wczesna zima, dlatego też kolejna książka przekazywała mu swoje sekrety. Gdy zobaczył kto puka do drzwi, w większym szoku jak wtedy nie mógł już być, jednak nie dane mu było dojść do słowa tak czy inaczej. Jongin nie wahając się ani trochę przywarł do niego wargami, zamykając za sobą drzwi z trzaskiem i obejmując ramionami, niemalże go dusząc. Kyungsoo pozwolił pytaniom i myślom odejść, poddając się emocjom i zmysłom całkowicie. Ich pocałunek był chaotyczny, pełen desperacji. Zakorzeniona gdzieś głęboko potrzeba, pragnienie i frustracja napierała na niego wraz z ustami Jongina, przelewając przy tym wszystkie możliwe uczucia. Leżąc nagi na łóżku, czując agresywne, wręcz brutalne pocałunki na swojej szyi nie protestował. Chciał podporządkować się pożądaniu i pozwolić mu na wszystko. Sam nie wiedział czy odgłosy, które roznosiły się po pokoju należały do niego. Sam nie wiedział, czy paznokcie wbijane w plecy Jongina należały do niego. Sam nie wiedział czy rozkosz, którą otrzymywał, ekstaza, którą osiągał należała do niego. Tracąc oddech i wykrzykując jego imię w momencie szczytowania – wydawało mu się, że śni. Ciężar, który czuł na sobie chwilę potem był wyłącznie puchatą kołdrą, a nie rozgrzanym ciałem. Powietrze, które łaskotało go w szyję to tylko wybryk jego wyobraźni, a nie ciężki, urywany oddech Jongina. Zasnął z pytaniami na ustach i ciepłem na sercu.

Budząc się rano zdał sobie sprawę, że jest sam. Wygięta w dziwny kształt kołdra i porozrzucane po pokoju ubrania wywołały jednak u niego falę wspomnień, która zaatakowała go osobliwym gorącem, pomimo zimna spowodowanego jego nagością. Włożył na siebie jakieś spodnie, najprawdopodobniej ku swojemu szczęściu własne i skierował się w stronę kuchni, uśmiechając się z ulgą gdy ujrzał tam Jongina.
- Zrobiłem ci kawę – jego głos był ciepły, choć wydawał się odległy. Kyungsoo usiadł na krześle i sięgnął po kubek, delektując się gorzkim smakiem kofeiny. Trwali tak jakiś czas w milczeniu, przerywając ciszę jedynie słabymi mlaśnięciami, dopóki Jongin nie odezwał się pierwszy.
- Junmyeon umarł.
Cisza zapadła między nimi niczym wielki mur, oddzielając ich od siebie, zapraszając niezręczność na dłuższą wizytę. Kyungsoo jednak na to nie pozwolił. Podniósł się z krzesła i zniszczył mur jedynie wyciągając ramiona w zapraszającym geście. Jongin przyglądał mu się chwilę, po czym uśmiechnął się i podszedł bliżej, obejmując go w pasie. Oparł głowę na jego ramieniu, wiedząc, że nie potrzebują słów. Kyungsoo gładził go po plecach, ignorując ciepłą ciecz spływającą mu po plecach i udając, że ciche pociąganie nosem to wyłącznie wyimaginowane dźwięki.

Na długo zapadła między nimi cisza. Spędzali ze sobą jak najwięcej czasu, nie potrzebując wyrazów, zdań, wokalizacji. Chodzili razem na spacery i na plaże. Brali wspólne kąpiele, gotowali, tańczyli w salonie w mieszkaniu Kyungsoo, odnajdując siebie w całkowitej ciemności. Liczyło się dla nich porozumienie, które tkwiło w ich oczach, w ich dopasowaniu. Kolejnego wieczoru pląsali w świetle samych świeczek, z zamkniętymi oczami wyobrażając sobie wzlot.
- Pamiętasz gdy nauczyłeś mnie gotować? - Jongin wymruczał tuż przy uchu Kyungsoo, odnajdując jego ręce i przyciągając bliżej siebie – Ja nauczę cię tańca.
- Umiem tańczyć – Kyungsoo prychnął i chciał się odsunąć, jednak został przyciśnięty plecami do klatki piersiowej Jongina, który wciąż trzymał go za dłonie. Skrzyżował jego ręce na piersi i przyłożył palce do ramion. Zaczął bujać się pod rytm, powoli i zmysłowo kołysząc się na boki, zmuszając niższego chłopaka do zrobienia tego samego. Z wolna zaczął składać na jego szyi ciepłe pocałunki, czubkiem języka naznaczając mokrą ścieżkę na jego skórze. Zassał się lekko w najdelikatniejszym punkcie, po czym oparł głowę na jego ramionach, muskając swoim policzkiem policzek drugiego. Można by powiedzieć, że bujali się tak kilka minut, może parę godzin, możliwe iż całą noc. Poddali się na chwilę zatraceniu, dopóki Jongin nie odwrócił Kyungsoo w swoją stronę. Złożył na jego ustach szybki, acz ciepły pocałunek i uśmiechnął się, nachylając tak aby być na poziomie jego twarzy.
- Wiesz – zaczął, patrząc mu w oczy – Jesteś moją używką – ścisnął jego dłoń, słysząc jak się śmieje. Ponownie złożył pocałunek na jego ustach, tym razem jednak trochę dłuższy. Przysunął swoją twarz tak blisko, że ich rzęsy ocierały się teraz o siebie, a usta niemalże stykały – Dlatego będę nałogowcem do końca życia.
Kyungsoo zamrugał kilka razy oczami, po czym zaśmiał się mimowolnie. Oprócz tych paru zdań, które zdarzało im się z siebie wyrzucić, na co dzień nie potrzebowali wielu słów. Pozwolili sobie na zamknięcie w swoim małym, niemym świecie, w którym Kyungsoo odważy się wzlecieć, a Jongin nigdy nie pójdzie na odwyk.

'Życie mi płynie przy Tobie cytrynowe, cytrynowe
Szczęście na co dzień odbiera mi mowę
Popołudnia bezkarne i cytrynowe, cytrynowe'

33 komentarze:

  1. KOCHAM TO.

    Chciałam napisać długi, szczegółowy komentarz dotyczący treści, ale w trakcie czytania słowa gdzieś zupełnie mi umknęły...

    Może zacznę od początku.

    Bardzo się cieszę, że dzięki mnie wdrążyłaś się w ten pairing, bo on potrzebuje miłości ^ ^ Czuję się też w pewien sposób sprawczynią tego, że założyłaś bloga - nie wyprowadzaj mnie z błędu XD Czy największa shipperka Kaisoo w Polsce? Nie wiem, ale na pewno kocham ich całym sercem i to zdecydowanie mi wystarcza.

    No to teraz odnośnie treści...Po pierwsze, nie wierzę, że udało Ci się taką historię stworzyć wczoraj na streamie live na FB, zazdroszczę wyobraźni ♥

    Po drugie, bardzo mi się podobają Twoje przenośnie, więc nie narzekaj na nie, tylko rozwijaj się jeszcze bardziej pisząc kolejne fanfiction, teraz pewnie pora na małe co nieco z Taorisem, nieprawdaż? ;> Tak czy siak, czekam!

    Po trzecie historia bardzo urocza, ich wzajemne relacje są niemalże odzwierciedleniem tego jak zachowują się w rzeczywistości (LUB JAK MY, SHIPPERKI TO WIDZIMY XD), nie potrzebują słów, by się rozumieć i są szczęśliwi będąc blisko siebie. Piękne jest to, że Jongin był tym, który pozwolił mu się uwolnić i obydwaj odnaleźli to, czego szukali u swojego boku. UŚMIERCIŁAŚ SUHO <///3 Ale tak, ja wiem, zabieg upiększający historię... Jakkolwiek strasznie to nie brzmi D:

    Cóż mogę powiedzieć więcej, PISZ PISZ PISZ i jeszcze raz PISZ!

    I dziękuję za dedykację ♥

    Let's love!

    OdpowiedzUsuń
  2. NAT, NIENAWIDZĘ CIĘ, BO SIĘ POPŁAKAŁAM NIE WIEM CZEMU.....
    Piękność...
    Pisz więcej. Błagam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już teraz rozumiem, czemu masz szablon z koliberkami <33333
    Jej, wiesz, ze nie jestem fanką Kaisoo, ale bardzo chcialam rpzeczytać coś Twojego. I powiem Ci, że po takiej ilości uprzedzania, że to takie nah nah nah spodziewałam się jakiejś ruiny intelektualnej i płaczu w kącie.
    A tu jest dobrze, przykładowy oneshocik, jedna, króciutka historia, która zmieściła się w nadanych jej ramach. Nic się nie wylewa, nic nie odkleja, wszystko trzyma się całości, idealna porcja krótkiej historii. Czyta się szybko, gładko, metafory, jak już wspomniała Sinnyeom są dobrze dopasowane i ja także bym zachęcała do ich dalszej rozbudowy, za jakieś 10 lat chce rpzeczytać Twoje zajebiście metaforyczne dzieło, które będzie się charakteryzowało tak ostrym symbolizmem, że wpieprzysz się w kanon lektur szkolnych. Metafory nadają tekstowi lekkości.
    Żałuję tylko, ze Kai skończył jako kelner, całe życie podawac napalonym laskom jedzenie? Wyślij go chociaz na jakiś kurs tańca, bo to trochę dolujące :< (wtf, Kai ma dobre serce, Ty rewolucjonistko ;D)
    Już Ci nie uwierzę, jak skrytykujesz swoje pisarstwo :DDD

    OdpowiedzUsuń
  4. BOŻE NAT ja nie potrafie skleić sensownej wypowiedzi, przepraszam. Ja sie za bardzo wczuwam w pairingi, a Kaisoo to jeden z mi bliższych, rozmazałaś mi makijaż, a jak Cie spotkam to Cie zleje za takie niskie mniemanie o sobie - kocham metafore z ptakiem. A teraz muszę sie uspokoić i odpocząć, dziękuję bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę nie mam pojęcia co powinnam powiedzieć. Tak, wiem, że powtarzam to po osobach u góry, ale doskonale je rozumiem. Nie jestem jakąś wielką fanką męsko-męskich opowiadań, ale to jest takie.. hm? Delikatne, miłe w czytaniu. Nie mogę ukrywać, że raz mi łezka poszła po policzku. Bardzo podobała mi się relacja między chłopakami. I chyba zaczynam tworzyć w swojej głowie inny, lepszy obraz Kaia. Dzięki.
    "- Próbowałem coś ugotować, ale to chyba jednak tylko twoja działka – odezwał się cicho i ponownie podrapał po szyi, sprawiając tym, że serce Kyungsoo zmiękło, a osobliwe ciepło ogarnęło jego klatkę piersiową."
    Żeby tylko jego serce zmiękło~
    Kolejny raz piszę coś, co chyba nic nie wnosi do rozmowy. No trudno. To oddaje się piciu herbatki hibiscusowej i rozkminom na ich temat ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. "Był jak ptak." I dla mnie Twoje opowiadanie też jest właśnie takie, dosłownie jakby leciało się czytając je, a na końcu, lądując, czuło, że coś się urwało zbyt wcześnie. Nie będę powtarzała peanów z poprzednich komentarzy. Po prostu świetna robota <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowity styl pisania. Dawno już nie czytałam w internecie czegoś tak dobrego i wspaniałego w jednym. Uczucie, które panuję między tą uroczą dwójką jest niesamowicie ciepłe i sprawia, że nie mogę przestać się uśmiechać. Wykonałaś kawał dobrej roboty pisząc coś tak ujmującego. Już nie mogę się doczekać, aż opublikujesz więcej i więcej tego, co tli się w zakamarkach twojego umysłu i jedynie czeka, aż spiszesz wszystko i stworzysz jedną spójną całość, która zachwyci mnie równie mocno jak to, co przeczytałam wyżej.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Kyungsoo był wdzięczny Jonginowi, że pozwolił mu wysłuchać swojej historii. " nie jestem pewna, ale czy nie chodziło o to, że odwrotnie - Jongin był wdzięczny Kyungsoo? xD
    co do opowiadania... matko. zakochałam się. właśnie czegoś takiego mi brakowało. od kilku dni poszukuje fanficków które spełnią moje oczekiwania, a Twój jest wprost wymarzony!! styl pisania jest świetny, historia jest ciekawa.. masz jeszcze jakieś blogi z opowiadaniami? chętnie przeczytałabym coś dłuższego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, tu chodzi o to, że Kyungsoo był wdzięczny, że Jongin się przed nim otworzył i właśnie dał mu wysłuchać SWOJEJ historii. Mogło tak zabrzmieć, ale składniowo jest poprawnie z tego co mi się wydaje^^

      I dziękuję bardzo, że tak uważasz, jestem naprawdę wdzięczna za Twoją opinię! Niestety jedyny blog jaki posiadam to moje długoletnie, stare, okropne opowiadanie, z którym się nie dzielę tak łatwo~
      PS. Zamierzam napisać coś dłuższego, aczkolwiek to nieco potem, jednakże niedługo powinna się pojawić kolejna historia ^^

      Usuń
    2. aaa rozumiem już, mój błąd, przepraszam 8D
      ale będzie o EXO ta kolejna historia? ^^ btw znowu jestem na Twoim blogu żeby ZNOWU przeczytać to co naskrobałaś *o* genialneeee !

      Usuń
    3. Tak, tak - EXO to mój główny priorytet. Piszę również o SuJu, ale tych opowiadań raczej nie zamierzam zamieszczać.

      I naprawdę bardzo dziękuję! Postaram się napisać coś nowego w jak najbliższym czasie. Btw. mogę spytać jak rozumiesz metaforę latania? Interesuje mnie opinia innych ^^

      Usuń
  9. cieszy mnie to bardzo, bo ostatnio kocham czytać opowiadania (yaoi!) o EXO... szkoda, że ich jeszcze tak mało xD
    hmmm co do metafory latania.. ja myślę, że to robienie czegoś na co się nie miało odwagi, próbowanie czegoś, czego bardzo się chciało spróbować. spełnianie swoich marzeń. też chciałabym wzlecieć T_T

    OdpowiedzUsuń
  10. czemu od kiedy wrzuciłaś tego oneshota nie pojawiło się nic więcej? smutam :c to opowiadanie było takie wzruszające i i i takie delikatne i słodkie i śliczne i w ogóle <3 całkiem inaczej spojrzałaś na Kyungsoo i Kaia, nie jako członków EXO, ale zupełnie normalnych ludzi :3 bardzo mi się podobało to jak to wszystko zgrabnie połączyłaś w jedną całość ^.^ masz taki zmysłowy styl pisania i chcę przeczytać coś jeszcze, więc masz coś wrzucić! i to szybko! >D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestem fanką Kai'a i D.O, gdyż wolę SeKai, ale ta historia... zdobyła moje serce! Świetnie piszesz! Nominowałam Cię do Liebster Award. Szczegóły są na moim blogu http://exo-what-is-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. OO jak to jest fajnie napisane-wciągłam się ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominowałam cię do Liebster Award bo podoba mi się to co piszesz :D
    Szczegóły u mnie na blogu : http://shineepolishyaoi.blogspot.com/ ; 333

    OdpowiedzUsuń
  14. U W I E L B I A M ! Żadnych zarzutów z mojej strony ! Perfekcja. To było cudowne. Nie będę udawać, że nie uleciała mi łezka... Pozdrawiam i zapraszam do mnie ( oczywiście, jeśli masz ochotę ) : kotori-katsu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzień dobry, tak bardzo umarłam ;w;

    OdpowiedzUsuń
  16. o boże tak uroczo ;A; czemu nic więcej tutaj nie ma tylko ten jeden rozdzialik ;c

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam ^^

    Zostałaś nominowana:

    Więcej informacji na: http://shineeyaoionewjonghyunkeyminhotaemin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Mój Boże, jakie to było piękne, takie ciepłe i... i sama nie wiem, jakie jeszcze, ale mogę zapewnić z ręką na sercu, że czytałam to opowiadanie z przyjemnością. Nie jestem przekonana do łączenia w pary realnych ludzi, o których seksualności nic nie wiemy, ale w tym przypadku rzuciłam swoje zasady w cholerę i cieszę się z tego!;)

    Pozdrawiam!
    Kayley

    OdpowiedzUsuń
  19. Marzę o takim darze.
    Ale może lepiej pomilczeć? ~

    Sai

    OdpowiedzUsuń
  20. Jedno z najpiękniejszych Kaisoo jakie kiedykolwiek czytałam. Codziennie wracam do tego fanfika i czytam je przed spaniem, uzależniłam się. Nie będę się rozpisywać, po prostu jest to napisane po mistrzowsku, nie m żadnych skomplikowanych wątków ani przemyśleń bohaterów, a do tego język jest zgrabny i prosty, ale nie banalny. Miałam skomentować to juz jakiś czas temu, ale zabieram się za to dopiero dzisiaj. Wiedz, że naprawdę już od dobrych paru miesięcy obsesyjnie śledzę każde słowo tutaj zawarte i nie potrafię się tym znudzić. Dziękuję ci bardzo za tak cudowne ff i życzę jak najwięcej weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PRZECIERAM OCZY Z NIEDOWIERZANIA WIDZĄC DATĘ KOMENTARZA. Czy ja śnię...

      Tak czy inaczej - dziękuję Ci z całego serca za te miłe słowa, to dla mnie dużo znaczy, zwłaszcza przy opowiadaniu, które powstało tak dawno...Ono było w sumoe w ogóle niezbyt przemyślane i mam do niego miliard wątów, ale już niech tu będzie...

      Jeszcze raz dziękuje! Dałaś mi motywację by skończyć moje drugie "dzieło".

      Usuń
  21. Cześć!
    Wow. Nigdy ten blog nie wyskoczył mi,gdy zdesperowana szukałam KaiSoo.
    Naprawdę jak na 2012 rok, zrobiłaś wtedy kawał dobrej roboty. Ten oneshot jest wspaniały. Masz talent do pisania. Tutaj jet głębszy sens, jak w książkach Kyungsoo i innych książkach. TO co chciałaś przekazać-przekazałaś. Czuję to. Przelałaś w tym oneshocie swoje emocje. Lecę czytać dalej. Mam nadzieję,że całkowicie wznowisz swoją pracę!

    Pozdrawiam,
    Zuzanna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JEZU, JA ŚNIĘ.......Dziękuję Ci BARDZO T__T To naprawdę miłe przeczytać takie słowa po kilku latach. Zwłaszcza, że ten fik ma mnóstwo wad...Dziękuje, dzięki Tobie mam motywację, by starać się dalej!!!!

      Usuń
  22. OMG Nat! Nie czytałam już dawno żadnych ficzków i cieszę się, że to było coś po co sięgnęłam w pierwszej kolejności, po Twą twórczość. Jestem naprawdę mile zaskoczona. Ba! Kocham! T.T Od razu przejechałam suwakiem, chcąc ocenić wizualnie formę tekstu i takie <3333 często spotykając ficzki 3/4 to dialogi bez sensu i czytanie czegoś takiego całkowicie mnie zniechęca. A tu <3 Jak ja kocham budowanie napięcia, emocje, rozmyślania. Skupiłaś się nad wnętrzem bohaterów co mi się bardzo podobało T.T Aż chciało poznać się ich bardziej. I chociaż EXO mi obce to i tak udało Ci się przez ten tekst wprowadzić do tego malutkiego świata. Co do fabuły to urocza ToT To jak Jongin wbił mu się na chatę i tak wdarł do jego serca i wyobraźni. Bo w trakcie tekstu naprawdę zaczęłam mieć wątpliwości czy w ogóle on istniał, czy to nie był właśnie jej wytwór. Ajjj... Do tego opisy pocałunków nie wulgarne, a wręcz poetyckie TTTTTTT Kocham Nat i naprawdę ficzek na dobranoc najlepszy T.T I mam chęć tylko na jeszcze TTTTTT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TTT TTTT.......ROXI TTT TTT.........Nie wiem, co powiedzieć, kiedy Ty nie znając nawet chłopaków tak doceniłaś i mi takie miłe słowa T T......Wiesz, ze ja wdzięczna jak nigdy, bo to pomaga...Nawet jak fik stary jak świat afsgsggs....DZIĘGUJĘ TT TT

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  23. 'moje ficzki nie ciesza sie duzym powodzeniem' OK NAT WCALE NIE MASZ 38 KOMENTARZY POD TYM FICZKIEM ALE JAK CHCESZ XD

    " Pomimo iż sam dokonywał wyborów w całym swoim dotychczasowym życiu – czuł się w pewien sposób uwiązany, jakby obciążony własnymi marzeniami."

    Moje serce aż się ścisnęło gdy to przeczytałam tbh. Czemu tak grasz na moich uczuciach #relatable Tak, czasami tez sie zastanawiam, czy moje marzenia przypadkiem nie są właśnie tym, co mnie ogranicza? Nat, czemu sprawiasz, że mam kryzys egzystencjalny.

    Gdy pojawił się Jongin, został opisany tak pięknie, że prawie widziałam go jak paraduje z tacą przedemną, omijając zwinnie mojego psa. Damn it Nat, czemu tak pięknie piszesz. (Chociaż ja widzę Jongina jako bezbronnego szczeniaczka, a nie aroganckiego drapieżnika, ale ok, naczytałam się o takim Jonginie już tyle razy, że mogę przymknąć oko, szczególnie, że twój styl to piękno tego życia. Uwielbiam także, gdy osoba A widzi, że osoba B z nią flirtuje. Nie wiem, jakoś działa to na mnie, szczególnie w osobie Kyungsoo. Pasuje to do niego.
    Druga strona Jongina pozytywnie mnie zaskoczyła i przyznam się, również sprawiła, że odetchnęłam z ulgą. Tak, to ten szczeniaczek Jonginnie na którego tak czekałam. Im więcej ukazałaś jego historii tym bardziej chwytałam się za serce. Postać z drugim dnem, to coś wspaniałego. Mówiłam już, że uwielbiam jak piszesz????
    Przy Junmyeonie z białaczką musiałam na chwilę odetchnąć. Nie, ja wcale nie płaczę. No dobrze, może trochę. Wiem, że pewnie nie chcesz personal historii w komentarzy do ficzka, ale ten moment jest bliski mojemu sercu. Choroba może udeżyć nawet w najlepszych przyjaciół i chyba to jest w tym takie przerażające. Zawsze myślimy, że to się nie stanie, że taka choroba zdarza się tylko w beznadziejnych filmach medycznych. Rzeczywistość potrafi uderzyć nagle i boleśnie.
    Anyway.
    Podoba mi się jak Jongin po prostu randomowo zamieszkał u Kyungsoo. Dobry sposób w sumie, najdź kogoś w domu, opowiedz mu swoją historię życia a później się wprowadzaj. Szkoda, że to tak na prawdę nie działa.
    Uwialbiam twój opis sceny erotycznej, bo nie jest opisana jak jakieś porno. Nie mam nic do opisywania takich scen jako porno, nie, ale zupełnie zepsuło by to atmosferę tego opowiadania. Twoje skupienie się na emocjach jest wręcz idealne.
    "Junmyeon umarł."
    junmyeonumarłjunmyeonumarłjunmyeonumarł
    Ah, here it is, sprawiłaś, że płaczę. Spodziewałam się tego odkąd tylko było to wspomniane, jednak uderzyło to we mnie zupełnie jak w prawdziwym życiu. Wiem, jak czuje się Jongin i chyba właśnie dlatego tak płaczę. Kyungsoo zareagował idealnie. Czemu ja nie miałam takiego Kyungsoo przy sobie?? Ugh.
    Więc here I am, przeżyłam kolejkę górską emocji,płakałam, śmiałam się, napadły na mnie dawne wspomnienia, a to wszystko w nieco ponad 3k słów tekstu. Nie wiem jak to robisz, nie mam pojęcia, ale chcę więcej. Idę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń

Mogłem łyknąć z tobą ten kwas. [4/?]

Jestem bardzo niekonsekwentna, ale who cares. Feel free to judge me. Słów - 2317. To mało, biorąc pod uwagę, że poprzedni rozdział miał ic...