Cześć! Założyłam tego bloga, by móc w jakimś miejscu zamieszczać swoją marną twórczość, co by poczytać parę opinii i krytyki, a co! Piszę od 6 klasy, aczkolwiek przez pierwsze lata było to raczej zaprzyjaźnianie się z mózgiem i Wordem, dlatego nie stworzyłam jak do tej pory jakiegoś wielkiego dzieła. Nie jestem wielką pisarką, mam bardzo oklepany, chaotyczny styl, ale robię to bo lubię, także...enjoy!
Dzisiaj zaczynam z małą dawką Kaisoo (EXO) - historia wymyślona na całkowitym spontanie, brak jakiegokolwiek sensu, napaćkanie metaforami i wszechobecna dysharmonia. Czyli norma u mnie ^^
Dedykowane najprawdopodobniej największej shiperce Kaisoo w Polsce, osobie, która w większym stopniu zaraziła mnie miłością do nich - Sinn.
PS. Tytuł póki co roboczy, ponieważ mam braki w kreatywności.
~*~
W życiu człowieka w końcu przychodzi
taki czas gdy zdaje sobie on sprawę z tego, że właśnie stał się
dorosły. Czasami dzieje się to zbyt szybko, momentami za późno. W
niewielu, wyjątkowych przypadkach zdarza się to idealnie - wtedy
kiedy człowiek ma jeszcze siłę na ciężką pracę, a jednocześnie
wystarczająco inteligencji by dobrze z tego korzystać. Dla Kyungsoo
ukończenie studiów i otrzymanie dyplomu było najlepszą chwilą na
zrozumienie, że od tego dnia nie ma już nastolatka z ambicjami i
marzeniami do spełnienia, a istnieje młody mężczyzna z planami do
realizacji. Nie był już pisklęciem przytwierdzonym do gniazda. Był
ptakiem, który nauczył się latać i musiał wykonać pierwszy lot.
Do Kyungsoo można było określić
mianem pracusia, kujona, sztywniaka, może nawet nudnego człowieka.
Na uczelni wyśmiewano jego brak jakichkolwiek przejawów życia
towarzyskiego bądź zazdroszczono chwalenia przez prawie każdego
wykładowce. 22-letni Kyungsoo nie przejmował się jednak takimi
rzeczami. Będąc nastolatkiem wykazywał już nieodkryty jeszcze
talent kucharski - gotował ze zmysłem i niezwykłą swobodą.
Piekł, smażył, doprawiał jakby urodził się wyłącznie dla
tego. Kuchnie mianował swoją oazą, a fartuch świętą relikwią.
Formując marzenie z prawdziwego zdarzenia w wieku 16 lat zrodziła
się w nim pewna determinacja i ślepa potrzeba osiągnięcia celu,
postanowienie, że cokolwiek się nie stanie – uda mu się. Jeszcze
w szkole średniej uczęszczał na kursy doszkalające, osiągając
na nich same sukcesy. Zdecydował się na studia tylko i wyłącznie
z potrzeby posiadania dyplomu. Chciał żyć ze świadomością, że
jest mistrzem. Szefem.
Szefem kuchni jednak nie został. Będąc
dzieckiem szczęścia niemalże od razu znalazł pracę, która go
satysfakcjonowała. Mal była tą restauracją, do której
przychodzili głównie politycy, biznesmeni, zamożne rodziny.
Zdarzali się ewentualnie zakochani chcący pokazać jak bardzo im
zależy zapraszając do tak dobrego miejsca. Bardzo szybko ujawnił
swoje umiejętności, serwując nowo przybyłym klientom obiad z
polecenia szefa w celu utwierdzenia go, że nie zatrudnia kogoś
pospolitego. Kyungsoo nie należał do kucharzy zwyczajnych. Jego
kuchnia była wyjątkowa, wręcz magiczna, dlatego niczym specjalnym
było wychwalenie „mistrza kuchni, który zaserwował nam kawałek
nieba”. Szczęście jakie ogarnęło go gdy usłyszał „Przyjdź
jutro” było niewyobrażalne.
Kyungsoo mieszkał sam w niewielkiej
kawalerce, piętnaście minut autobusem bądź pół godziny piechotą
do pracy. Mieszkał na drugim piętrze i miał balkon z widokiem na
panoramę miasta. Był samotnikiem z wyboru, więc często siadał na
krześle i obserwując rozpływające się nad budynkami słońce,
udawał, że jest ptakiem. Podziwiał je za ich wolność i
niezależność. Pomimo iż sam dokonywał wyborów w całym swoim
dotychczasowym życiu – czuł się w pewien sposób uwiązany,
jakby obciążony własnymi marzeniami. Wydawało mu się, że
zatracił się w swoich celach i planach, zapominając o tym co
najważniejsze. Czasami jego zawziętość i aspiracje zbyt mocno
przytwierdzały go do gruntu, sprawiając, że był jak ptak, który
rozpościera okazale skrzydła, lecz w rzeczywistości nie potrafi
latać.
Był lubiany, dobrze traktowany. Jako
uroczy chłopak o ufnym spojrzeniu wzbudzał w ludziach względnie
dobre uczucia. Chętnie wymieniano się z nim uwagami, pytano o
porady, proponowano pomoc. Choć był indywidualistą zawsze się
zgadzał. Próbował, naprawdę się starał być towarzyski, zawrzeć
znajomości, udawać pełnego luzu zabawnego kolesia. Bardzo
subtelnie odmawiał wychodzenia na drinki bądź wszelkiego rodzaje
imprezy. Wymawiał się ważnymi spotkaniami rodzinnymi, wizytami u
lekarza lub innymi sprawami, które powinno się stawiać na
pierwszym miejscu i łatwo było ich użyć jako ucieczka. Usiłował
być tacy jak oni, jednakowoż nie potrafił zmienić się w tak
drastyczny sposób bez czyjejś pomocy.
Jongin pojawił się nagle. Arogancki i
niebezpiecznie pociągający kelner zdobył serca wszystkich naokoło.
Ze swoim nonszalanckim uśmiechem i znudzonym życiem spojrzeniem
oczarowywał klientów nawet płci męskiej. Tace z jedzeniem podawał
z niezwykłą gracją, wręcz nieludzką lekkością. Podchodząc do
stolików miało się wrażenie, że unosi się nad ziemią, nie
mając z nią żadnego fizycznego kontaktu, jak gdyby posiadał za
plecami niewidzialne skrzydła. Traktował swoją pracę raczej
swobodnie - nie czuł potrzeby zgłaszania się do dodatkowej roboty
bądź pomagania innym. Był centrum towarzystwa, umiał się dobrze
bawić, a jednocześnie trzymał się na dystans, obserwując
wszystko z ubocza. Był jak ptak. Był jak ptak, który potrafił
odnaleźć się w kluczu razem z innymi, tym samym doskonale radząc
sobie w samotnym locie.
Drapieżnik. Łowca. Człowiek, który
dostrzegając cel nie boi się złamać kilku bądź kilkunastu
zasad. Mógł mieć wszystko, jeśli tylko tego chciał. Czarował,
manipulował, uwodził, fascynował. Za pstryknięciem palców ludzie
padali przed nim na kolana, gotowi zrobić co zechce, chętni by
oddać siebie. Kobiety biły się o niego zaciekle, przekonane, że
pokazując swój zapał i spryt – wzbudzą w nim zainteresowanie.
Bóg wiedział jak bardzo się myliły. Jongin, owszem, mógł mieć
wszystko. Zapragnął jednak jedynej rzeczy, której posiąść nie
mógł tak łatwo.
Kyungsoo miał niskie doświadczenie z
randkowaniem. Nie przejawiał zainteresowania kobietami, mężczyznami
tak samo. Zastanawiając się niegdyś nad swoją seksualnością
postanowił, iż jest biseksualny. Stwierdził, że nie liczy się
płeć, tylko to co łączy dwie strony. Nie rozumiał bardzo wielu
spraw. Skąd miał wiedzieć co preferuje nie mając żadnego
wcześniejszego doświadczenia? Sceptycznie słuchał osób, które
otwarcie deklarowały się heteroseksualne, nie mając wcześniej
kontaktu z drugą płcią. Dla Kyungsoo liczyło się zapoznanie,
zrozumienie siebie. Sam jakkolwiek nie potrafił się określić,
ponieważ nigdy nie miał ku temu sposobności.
Był wielce zdziwiony kiedy Jongin
zaczął do niego zarywać. Inteligenty na tyle, potrafił odróżnić
rozmowę na poziomie od pospolitego flirtu. Stanowczo odmawiał
wszelakich propozycji, ignorował przymilne pochlebstwa, wyśmiewał
pod nosem czułe słówka. Przeraził się odrobinę nagłego napadu
na swoją osobę. Nigdy nie był tak bardzo w centrum czyjegoś
zainteresowania i dopadała go krępacja za każdym razem gdy
dostrzegał spojrzenie Jongina na sobie. Nie chciał pozwolić mu na
wtargnięcie do swojego życia, mimo iż w głębi serca liczył na
kogoś, kto pomoże mu w końcu wzlecieć ku niebu.
Wieczory zazwyczaj spędzał na
czytaniu książek bądź samotnych spacerach w zależności od
pogody. Z racji iż jesień przyniosła ze sobą chłodne temperatury
wypadło na czytanie książek. Miał ich sporo przywiezionych ze
starego domu, który wspominał jedynie jako toksyczne gniazdo. Nigdy
ich nie czytał gdy był młodszy i nie sądził, że kiedyś będą
dla niego tak ważną rzeczą w dorosłym życiu. Książki
zastępowały mu przyjaciół kiedy nie myślał o gotowaniu.
Ponieważ nie potrafił złapać kontaktu z ludźmi otaczającymi go
– związał się z obdartymi okładkami i zapachem starego papieru.
Tego wieczora czytał przyjemną
opowieść o starym człowieku zapomnianym przez świat, który
stanął naprzeciw swoim największym lękom i wyszedł do ludzi.
Przewracał strony z jak największą delikatnością, nie chcąc
uszkodzić w jakikolwiek sposób sypiących się już kartek. Czytał
powoli, analizując każde zdanie, chcąc pojąć sens lub doszukać
się drugiego dna. Pragnął poznać historię każdej książki i
odkryć jej tajemnicę. Był totalnie oderwany od rzeczywistości
kiedy dzwonek, który zdawał się dzwonić już kilka minut wciąż
rozbrzmiewał w jego uszach. W życiu nie spodziewałby się
kogokolwiek w swoim mieszkaniu, tym bardziej przed dwudziestą drugą
w zimną noc października.
Jongin uśmiechnął się kącikiem ust
kiedy ujrzał przed sobą całkowicie zaskoczonego chłopaka. Para
szeroko otwartych oczu wpatrywała się w niego jakby w ten sposób
chciała zapytać dlaczego się tu znalazł. Dopiero po chwili myśl
przeszła w czyn, gdy Kyungsoo zadał pytanie.
- Co ty tu robisz? - rozeszło się
krótkim echem po korytarzu nie doczekawszy się jednak odpowiedzi.
Jongin wyminął Kyungsoo bez słowa i automatycznie, jak gdyby był
tutaj tysiące razy, skierował się ku kanapie i rozsiadł się na
niej, zakładając nonszalancko nogę na nogę i klepiąc
zapraszająco miejsce obok siebie.
- Słyszałem, że potrafisz rozmawiać
– powiedział cicho, co równie dobrze mogło być odrobinę
mocniejszym szeptem – A ja tego potrzebuję.
Kyungsoo wahał się. Wciąż zmieszany
obserwował intruza, kurczowo trzymając się drzwi z nadzieją, iż
wbijanie paznokci w niedokładnie polakierowane drewno pozwoli mu
jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Wzdrygnął się na nagłe
parsknięcie śmiechem. Rzucił mu pełne zwątpienia spojrzenie i
zagryzł wargę, co zdarzało mu się robić w niepojętych dla niego
sytuacjach.
- Nie gryzę podczas rozmowy – Jongin
wymruczał nieco złośliwie – Naprawdę – dodał ze śmiechem i
pozwolił swoim oczom zmrużyć się lekko, kiedy przyodziewał twarz
w uśmiech. Kyungsoo zauważył, iż pomimo jego głos był ciepły i
spokojny, wyczuć się w nim dało nutkę niepokoju. Spostrzegł
zarys worów pod oczami, przejrzał jego uśmiech, dostrzegając w
nim ukryte głęboko wielkie zmęczenie. Wahał się tylko chwilę,
nim usiadł obok niego, zachowując stosowną odległość. Pozwolił
mu na otwarcie się i po dłuższej chwili Jongin zaczął mówić.
Pokazał mu swoje serce wraz z wszystkimi obawami, pragnieniami i
nadziejami.
Nikt by się nie spodziewał, że
odrobinę arogancki Jongin chowa w sobie taką tajemnicę. Kyungsoo
słuchał, wpatrując się w mówiącego lekkim, nieco pustym tonem
chłopaka, absorbując każde słowo i analizując je w swoim umyśle.
Ponoć oblicze ukryte pod maską jest pełne ekspresji, dlatego badał
wzrokiem wyraz jego twarzy, przyglądał się gestom, obserwował
nerwowe bujanie nogą. Poznawał jego historię, chcąc odkryć każdy
sekret – zupełnie tak samo jak uwielbiał robić to z książkami,
które tak wiele dla niego znaczyły.
Jego marzeniem było zostanie zawodowym
tancerzem. Od dziecka tańczył, chodził na balet. Hodował w sobie
to marzenie długo, zbyt długo by zrezygnować z niego tak łatwo.
Wybierając ścieżkę życiową postawił wszystko na jedną kartę
i wybrał taniec. Poświęcił wszystko dla swojego marzenia. Chciał
wzlecieć, dlatego nie bał się utraty paru piór po drodze. Lot
Jongina jednak nie trwał długo. U jego długoletniego, najbliższego
sercu przyjaciela stwierdzono białaczkę. Junmyeon był dla niego
czymś w rodzaju starszego brata, może nawet ojca. Gdy świat
odwrócił się od pełnego aspiracji tancerza był jego jedyną
opoką. Jongin więc w zamian nie mógł go zostawić samemu sobie.
Wrócił na ziemię, chowając skrzydła i podjął się jedynej
pracy, do której miał jakiekolwiek kwalifikacje, a nie uwłaczała
jego godności. Odwrócił się od marzeń by wspomóc niezdolnego
dłużej do pracy przyjaciela. Powrócił na ziemię, błąkając się i marząc o prawdziwym wzlocie.
Kyungsoo był wdzięczny Jonginowi, że
pozwolił mu wysłuchać swojej historii. Cieszył się, że wybrał
jego jako osobę godną poznania przyczyn jego upadku. Jednocześnie
go podziwiał, bo mimo podcięcia skrzydeł wciąż wydawał się
unosić nad ziemią. Przegadali pół nocy, zasypiając razem na
małej kanapie w salonie, przykryci ciepłem własnych ciał i
otuleni ciszą, która towarzyszyła im przez resztę wieczoru.
Rankiem Kyungsoo rozmyślał nad dniem poprzednim. Zastanawiał się
jakim sposobem Jongin tak łatwo go zaintrygował, niczym jedna z
najlepszych książek, których historie miał okazję poznać. Nie
miał serca wyrywać go ze snu, dlatego ustawił w budziku
piętnastominutową drzemkę, a sam wyszykował się i wyszedł do
pracy, zostawiając karteczkę z krótką, nic nie znacząca
wiadomością. „Drzwi są zatrzaskowe, więc możesz wyjść bez
obawy, widzimy się później.” Jongin jednak nie wyszedł.
Błądził za nim wzrokiem prawie cały
dzień. Rozglądał się w poszukiwaniu ciemnawej karnacji i czarnych
włosów, aczkolwiek śladu po nim nie było. Po kilku godzinach
poddał się i wrócił do pracy z myślą, że tego dnia już go nie
zobaczy. Gdy wrócił do domu był jedynie na wpół zaskoczony
widokiem Jongina w swojej kuchni i czarnej smugi dymu unoszącej się
nad jego głową. Stał przy kuchence, drapiąc się nerwowo po szyi
i uśmiechając nieco nieśmiało.
- Próbowałem coś ugotować, ale to
chyba jednak tylko twoja działka – odezwał się cicho i ponownie
podrapał po szyi, sprawiając tym, że serce Kyungsoo zmiękło, a
osobliwe ciepło ogarnęło jego klatkę piersiową.
- Jesteś beznadziejny – Kyungsoo
mruknął i zaśmiał się wesoło, kręcąc z politowaniem głową.
Chcąc czy nie chcąc, musiał wyrzucić „dzieło” Jongina i
zastąpił go przy szafkach, nakładając swój stary, święty
fartuch – Stań za mną – poinstruował, odwracając się do
niego tyłem – I złap mnie za ręce – dodał, dziwiąc się
samemu jak pewnie brzmiał jego głos. Jongin wykonał posłusznie
polecenie, przylegając do jego pleców i łapiąc go w nadgarstkach
obydwoma rękami. Będąc jak cień imitował każdy jego ruch, ucząc
się wszystkiego po kolei. Chaos jaki robili był nie do opisania,
ich śmiechy odbijały się echem po ścianach, a bałagan w kuchni
robił się coraz większy.
Gdy zasiedli do stołu by skosztować
swojej wspólnej pracy Kyungsoo nie mógł się powstrzymać i
pochwalił Jongina, nagradzając go przy tym szerokim uśmiechem.
- Przestań, gdyby nie ty t-
- Naprawdę nieźle ci poszło –
Kyungsoo przerwał mu w połowie, chcąc by poczuł się choć przez
chwilę dobrze – Świetna robota.
Ich dnie mijały spokojnie, na powolnym
poznawaniu siebie nawzajem. Jongin na dobre zadomowił się w
mieszkaniu Kyungsoo, zostawiając po sobie wiele śladów. Ciężko
było mu nie zauważyć jak wszystko się zmienia, kiedy wszystko
zaczynało być podwójne. Dodatkowa szczoteczka, innego rodzaju
maszynki do golenia, za duże koszule, buty. Mimo osobliwości tych
przypadków Kyungsoo nie czuł się z tym dziwnie. Nie widział w tym
niczego, co mogłoby mu w jakikolwiek sposób przeszkadzać. Pragnął
wręcz by ten stan rzeczy szybko się nie zmienił.
Dochodzili do siebie bez pośpiechu,
rozwijając się stopniowo i bez nerwów. Nie używali wielu słów,
pozwalali ciszy na towarzyszenie im w każdej wspólnej chwili i
dopuszczali milczenie do wtargnięcia w ich mały światek. Odnosili
małe i wielkie sukcesy, między sobą, ale również w pracy.
Kyungsoo coraz bardziej podziwiany za swoje niewiarygodne zdolności,
Jongin ogłoszony czarodziejem, mistrzem podawania. Choć dla
niespełnionego tancerza nie było to żadnym wielkim osiągnięciem,
starał się tym cieszyć najlepiej jak potrafił. Celebrowali
wspólnie swoje dobre chwile i wspierali przy każdej porażce.
Kyungsoo pomału uświadamiał sobie, że właściwie to już dawno
był gotowy do lotu. Jongin pomógł mu oderwać się od gruntu i
pozwolił uwierzyć, że jest w stanie wzbić się w powietrze.
Wiedział, że będzie mógł zrobić to z nim. Musiał jednak
porzucić myśl o wzniesieniu się po raz kolejny.
Gdy Jongin zniknął i nie pojawił się
w restauracji ani w jego mieszkaniu ziemia brutalnie przyciągnęła
go do siebie. Kyungsoo był zdruzgotany uświadamiając sobie, że
przez cały ten czas nie wymienili się telefonami i nie potrafił
się z nim skontaktować. Tłumaczył sobie, że miał jakiś
konkretny powód by odejść, wyjechać. Starał się nie rozmyślać,
nie popadać w zadumę, jednak przyłapywał się na odpływaniu
myślami. Zdarzało mu się przez to przypalać jedzenie, błędnie
mieszać przyprawy, niechlujnie układać potrawy na talerzach. Był
poirytowany, rozjuszony i jednocześnie zmartwiony.
- Ludzie nie znikają od tak, prawda? -
spytał samego siebie, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze.
Zastanawiał się czy to wszystko nie było najzwyklejszą iluzją.
Być może dodatkowa szczoteczka była wyłącznie roztrzepaniem z
jego strony, a za duża koszula była po prostu rozciągnięta.
Powoli się zatracał, pogodzony z faktem, że ich historia już się
skończyła. Brutalnie przerwana niczym wyrwana kartka w książce,
która mogła stać się ulubioną opowieścią Kyungsoo.
Wyrwane strony jednak można dokleić.
Jongin wrócił po miesiącu, choć dla
Kyungsoo miesiąc zdawał się być latami. Była wczesna zima,
dlatego też kolejna książka przekazywała mu swoje sekrety. Gdy
zobaczył kto puka do drzwi, w większym szoku jak wtedy nie mógł
już być, jednak nie dane mu było dojść do słowa tak czy
inaczej. Jongin nie wahając się ani trochę przywarł do niego
wargami, zamykając za sobą drzwi z trzaskiem i obejmując
ramionami, niemalże go dusząc. Kyungsoo pozwolił pytaniom i myślom
odejść, poddając się emocjom i zmysłom całkowicie. Ich
pocałunek był chaotyczny, pełen desperacji. Zakorzeniona gdzieś
głęboko potrzeba, pragnienie i frustracja napierała na niego wraz
z ustami Jongina, przelewając przy tym wszystkie możliwe uczucia.
Leżąc nagi na łóżku, czując agresywne, wręcz brutalne
pocałunki na swojej szyi nie protestował. Chciał podporządkować
się pożądaniu i pozwolić mu na wszystko. Sam nie wiedział czy
odgłosy, które roznosiły się po pokoju należały do niego. Sam
nie wiedział, czy paznokcie wbijane w plecy Jongina należały do
niego. Sam nie wiedział czy rozkosz, którą otrzymywał, ekstaza,
którą osiągał należała do niego. Tracąc oddech i wykrzykując
jego imię w momencie szczytowania – wydawało mu się, że śni.
Ciężar, który czuł na sobie chwilę potem był wyłącznie
puchatą kołdrą, a nie rozgrzanym ciałem. Powietrze, które
łaskotało go w szyję to tylko wybryk jego wyobraźni, a nie
ciężki, urywany oddech Jongina. Zasnął z pytaniami na ustach i
ciepłem na sercu.
Budząc się rano zdał sobie sprawę,
że jest sam. Wygięta w dziwny kształt kołdra i porozrzucane po
pokoju ubrania wywołały jednak u niego falę wspomnień, która
zaatakowała go osobliwym gorącem, pomimo zimna spowodowanego jego
nagością. Włożył na siebie jakieś spodnie, najprawdopodobniej
ku swojemu szczęściu własne i skierował się w stronę kuchni,
uśmiechając się z ulgą gdy ujrzał tam Jongina.
- Zrobiłem ci kawę –
jego głos był ciepły, choć wydawał się odległy. Kyungsoo
usiadł na krześle i sięgnął po kubek, delektując się gorzkim
smakiem kofeiny. Trwali tak jakiś czas w milczeniu, przerywając
ciszę jedynie słabymi mlaśnięciami, dopóki Jongin nie odezwał
się pierwszy.
- Junmyeon umarł.
Cisza zapadła między nimi niczym
wielki mur, oddzielając ich od siebie, zapraszając niezręczność
na dłuższą wizytę. Kyungsoo jednak na to nie pozwolił. Podniósł
się z krzesła i zniszczył mur jedynie wyciągając ramiona w
zapraszającym geście. Jongin przyglądał mu się chwilę, po czym
uśmiechnął się i podszedł bliżej, obejmując go w pasie. Oparł
głowę na jego ramieniu, wiedząc, że nie potrzebują słów.
Kyungsoo gładził go po plecach, ignorując ciepłą ciecz
spływającą mu po plecach i udając, że ciche pociąganie nosem to
wyłącznie wyimaginowane dźwięki.
Na długo zapadła między nimi cisza.
Spędzali ze sobą jak najwięcej czasu, nie potrzebując wyrazów,
zdań, wokalizacji. Chodzili razem na spacery i na plaże. Brali
wspólne kąpiele, gotowali, tańczyli w salonie w mieszkaniu
Kyungsoo, odnajdując siebie w całkowitej ciemności. Liczyło się
dla nich porozumienie, które tkwiło w ich oczach, w ich
dopasowaniu. Kolejnego wieczoru pląsali w świetle samych świeczek,
z zamkniętymi oczami wyobrażając sobie wzlot.
- Pamiętasz gdy nauczyłeś mnie
gotować? - Jongin wymruczał tuż przy uchu Kyungsoo, odnajdując
jego ręce i przyciągając bliżej siebie – Ja nauczę cię tańca.
- Umiem tańczyć – Kyungsoo prychnął
i chciał się odsunąć, jednak został przyciśnięty plecami do
klatki piersiowej Jongina, który wciąż trzymał go za dłonie.
Skrzyżował jego ręce na piersi i przyłożył palce do ramion.
Zaczął bujać się pod rytm, powoli i zmysłowo kołysząc się na
boki, zmuszając niższego chłopaka do zrobienia tego samego. Z
wolna zaczął składać na jego szyi ciepłe pocałunki, czubkiem
języka naznaczając mokrą ścieżkę na jego skórze. Zassał się
lekko w najdelikatniejszym punkcie, po czym oparł głowę na jego
ramionach, muskając swoim policzkiem policzek drugiego. Można by
powiedzieć, że bujali się tak kilka minut, może parę godzin,
możliwe iż całą noc. Poddali się na chwilę zatraceniu, dopóki
Jongin nie odwrócił Kyungsoo w swoją stronę. Złożył na jego
ustach szybki, acz ciepły pocałunek i uśmiechnął się,
nachylając tak aby być na poziomie jego twarzy.
- Wiesz – zaczął, patrząc mu w
oczy – Jesteś moją używką – ścisnął jego dłoń, słysząc
jak się śmieje. Ponownie złożył pocałunek na jego ustach, tym
razem jednak trochę dłuższy. Przysunął swoją twarz tak blisko,
że ich rzęsy ocierały się teraz o siebie, a usta niemalże
stykały – Dlatego będę nałogowcem do końca życia.
Kyungsoo zamrugał kilka razy oczami,
po czym zaśmiał się mimowolnie. Oprócz tych paru zdań, które
zdarzało im się z siebie wyrzucić, na co dzień nie potrzebowali
wielu słów. Pozwolili sobie na zamknięcie w swoim małym, niemym
świecie, w którym Kyungsoo odważy się wzlecieć, a Jongin nigdy
nie pójdzie na odwyk.
'Życie mi płynie przy Tobie cytrynowe, cytrynowe
Szczęście na co dzień odbiera mi mowę
Popołudnia bezkarne i cytrynowe, cytrynowe'
KOCHAM TO.
OdpowiedzUsuńChciałam napisać długi, szczegółowy komentarz dotyczący treści, ale w trakcie czytania słowa gdzieś zupełnie mi umknęły...
Może zacznę od początku.
Bardzo się cieszę, że dzięki mnie wdrążyłaś się w ten pairing, bo on potrzebuje miłości ^ ^ Czuję się też w pewien sposób sprawczynią tego, że założyłaś bloga - nie wyprowadzaj mnie z błędu XD Czy największa shipperka Kaisoo w Polsce? Nie wiem, ale na pewno kocham ich całym sercem i to zdecydowanie mi wystarcza.
No to teraz odnośnie treści...Po pierwsze, nie wierzę, że udało Ci się taką historię stworzyć wczoraj na streamie live na FB, zazdroszczę wyobraźni ♥
Po drugie, bardzo mi się podobają Twoje przenośnie, więc nie narzekaj na nie, tylko rozwijaj się jeszcze bardziej pisząc kolejne fanfiction, teraz pewnie pora na małe co nieco z Taorisem, nieprawdaż? ;> Tak czy siak, czekam!
Po trzecie historia bardzo urocza, ich wzajemne relacje są niemalże odzwierciedleniem tego jak zachowują się w rzeczywistości (LUB JAK MY, SHIPPERKI TO WIDZIMY XD), nie potrzebują słów, by się rozumieć i są szczęśliwi będąc blisko siebie. Piękne jest to, że Jongin był tym, który pozwolił mu się uwolnić i obydwaj odnaleźli to, czego szukali u swojego boku. UŚMIERCIŁAŚ SUHO <///3 Ale tak, ja wiem, zabieg upiększający historię... Jakkolwiek strasznie to nie brzmi D:
Cóż mogę powiedzieć więcej, PISZ PISZ PISZ i jeszcze raz PISZ!
I dziękuję za dedykację ♥
Let's love!
NAT, NIENAWIDZĘ CIĘ, BO SIĘ POPŁAKAŁAM NIE WIEM CZEMU.....
OdpowiedzUsuńPiękność...
Pisz więcej. Błagam Cię.
Głupia jesteś, po co beczeć!
UsuńJuż teraz rozumiem, czemu masz szablon z koliberkami <33333
OdpowiedzUsuńJej, wiesz, ze nie jestem fanką Kaisoo, ale bardzo chcialam rpzeczytać coś Twojego. I powiem Ci, że po takiej ilości uprzedzania, że to takie nah nah nah spodziewałam się jakiejś ruiny intelektualnej i płaczu w kącie.
A tu jest dobrze, przykładowy oneshocik, jedna, króciutka historia, która zmieściła się w nadanych jej ramach. Nic się nie wylewa, nic nie odkleja, wszystko trzyma się całości, idealna porcja krótkiej historii. Czyta się szybko, gładko, metafory, jak już wspomniała Sinnyeom są dobrze dopasowane i ja także bym zachęcała do ich dalszej rozbudowy, za jakieś 10 lat chce rpzeczytać Twoje zajebiście metaforyczne dzieło, które będzie się charakteryzowało tak ostrym symbolizmem, że wpieprzysz się w kanon lektur szkolnych. Metafory nadają tekstowi lekkości.
Żałuję tylko, ze Kai skończył jako kelner, całe życie podawac napalonym laskom jedzenie? Wyślij go chociaz na jakiś kurs tańca, bo to trochę dolujące :< (wtf, Kai ma dobre serce, Ty rewolucjonistko ;D)
Już Ci nie uwierzę, jak skrytykujesz swoje pisarstwo :DDD
BOŻE NAT ja nie potrafie skleić sensownej wypowiedzi, przepraszam. Ja sie za bardzo wczuwam w pairingi, a Kaisoo to jeden z mi bliższych, rozmazałaś mi makijaż, a jak Cie spotkam to Cie zleje za takie niskie mniemanie o sobie - kocham metafore z ptakiem. A teraz muszę sie uspokoić i odpocząć, dziękuję bardzo.
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie mam pojęcia co powinnam powiedzieć. Tak, wiem, że powtarzam to po osobach u góry, ale doskonale je rozumiem. Nie jestem jakąś wielką fanką męsko-męskich opowiadań, ale to jest takie.. hm? Delikatne, miłe w czytaniu. Nie mogę ukrywać, że raz mi łezka poszła po policzku. Bardzo podobała mi się relacja między chłopakami. I chyba zaczynam tworzyć w swojej głowie inny, lepszy obraz Kaia. Dzięki.
OdpowiedzUsuń"- Próbowałem coś ugotować, ale to chyba jednak tylko twoja działka – odezwał się cicho i ponownie podrapał po szyi, sprawiając tym, że serce Kyungsoo zmiękło, a osobliwe ciepło ogarnęło jego klatkę piersiową."
Żeby tylko jego serce zmiękło~
Kolejny raz piszę coś, co chyba nic nie wnosi do rozmowy. No trudno. To oddaje się piciu herbatki hibiscusowej i rozkminom na ich temat ^^
"Był jak ptak." I dla mnie Twoje opowiadanie też jest właśnie takie, dosłownie jakby leciało się czytając je, a na końcu, lądując, czuło, że coś się urwało zbyt wcześnie. Nie będę powtarzała peanów z poprzednich komentarzy. Po prostu świetna robota <3
OdpowiedzUsuńNiesamowity styl pisania. Dawno już nie czytałam w internecie czegoś tak dobrego i wspaniałego w jednym. Uczucie, które panuję między tą uroczą dwójką jest niesamowicie ciepłe i sprawia, że nie mogę przestać się uśmiechać. Wykonałaś kawał dobrej roboty pisząc coś tak ujmującego. Już nie mogę się doczekać, aż opublikujesz więcej i więcej tego, co tli się w zakamarkach twojego umysłu i jedynie czeka, aż spiszesz wszystko i stworzysz jedną spójną całość, która zachwyci mnie równie mocno jak to, co przeczytałam wyżej.
OdpowiedzUsuń"Kyungsoo był wdzięczny Jonginowi, że pozwolił mu wysłuchać swojej historii. " nie jestem pewna, ale czy nie chodziło o to, że odwrotnie - Jongin był wdzięczny Kyungsoo? xD
OdpowiedzUsuńco do opowiadania... matko. zakochałam się. właśnie czegoś takiego mi brakowało. od kilku dni poszukuje fanficków które spełnią moje oczekiwania, a Twój jest wprost wymarzony!! styl pisania jest świetny, historia jest ciekawa.. masz jeszcze jakieś blogi z opowiadaniami? chętnie przeczytałabym coś dłuższego :P
Nie, tu chodzi o to, że Kyungsoo był wdzięczny, że Jongin się przed nim otworzył i właśnie dał mu wysłuchać SWOJEJ historii. Mogło tak zabrzmieć, ale składniowo jest poprawnie z tego co mi się wydaje^^
UsuńI dziękuję bardzo, że tak uważasz, jestem naprawdę wdzięczna za Twoją opinię! Niestety jedyny blog jaki posiadam to moje długoletnie, stare, okropne opowiadanie, z którym się nie dzielę tak łatwo~
PS. Zamierzam napisać coś dłuższego, aczkolwiek to nieco potem, jednakże niedługo powinna się pojawić kolejna historia ^^
aaa rozumiem już, mój błąd, przepraszam 8D
Usuńale będzie o EXO ta kolejna historia? ^^ btw znowu jestem na Twoim blogu żeby ZNOWU przeczytać to co naskrobałaś *o* genialneeee !
Tak, tak - EXO to mój główny priorytet. Piszę również o SuJu, ale tych opowiadań raczej nie zamierzam zamieszczać.
UsuńI naprawdę bardzo dziękuję! Postaram się napisać coś nowego w jak najbliższym czasie. Btw. mogę spytać jak rozumiesz metaforę latania? Interesuje mnie opinia innych ^^
cieszy mnie to bardzo, bo ostatnio kocham czytać opowiadania (yaoi!) o EXO... szkoda, że ich jeszcze tak mało xD
OdpowiedzUsuńhmmm co do metafory latania.. ja myślę, że to robienie czegoś na co się nie miało odwagi, próbowanie czegoś, czego bardzo się chciało spróbować. spełnianie swoich marzeń. też chciałabym wzlecieć T_T
czemu od kiedy wrzuciłaś tego oneshota nie pojawiło się nic więcej? smutam :c to opowiadanie było takie wzruszające i i i takie delikatne i słodkie i śliczne i w ogóle <3 całkiem inaczej spojrzałaś na Kyungsoo i Kaia, nie jako członków EXO, ale zupełnie normalnych ludzi :3 bardzo mi się podobało to jak to wszystko zgrabnie połączyłaś w jedną całość ^.^ masz taki zmysłowy styl pisania i chcę przeczytać coś jeszcze, więc masz coś wrzucić! i to szybko! >D
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką Kai'a i D.O, gdyż wolę SeKai, ale ta historia... zdobyła moje serce! Świetnie piszesz! Nominowałam Cię do Liebster Award. Szczegóły są na moim blogu http://exo-what-is-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOO jak to jest fajnie napisane-wciągłam się ;D
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award bo podoba mi się to co piszesz :D
OdpowiedzUsuńSzczegóły u mnie na blogu : http://shineepolishyaoi.blogspot.com/ ; 333
U W I E L B I A M ! Żadnych zarzutów z mojej strony ! Perfekcja. To było cudowne. Nie będę udawać, że nie uleciała mi łezka... Pozdrawiam i zapraszam do mnie ( oczywiście, jeśli masz ochotę ) : kotori-katsu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDzień dobry, tak bardzo umarłam ;w;
OdpowiedzUsuńo boże tak uroczo ;A; czemu nic więcej tutaj nie ma tylko ten jeden rozdzialik ;c
OdpowiedzUsuńOMFG KIEDYŚ WRÓCĘ DZIĘKUJĘ T_T
UsuńWitam ^^
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana:
Więcej informacji na: http://shineeyaoionewjonghyunkeyminhotaemin.blogspot.com/
Mój Boże, jakie to było piękne, takie ciepłe i... i sama nie wiem, jakie jeszcze, ale mogę zapewnić z ręką na sercu, że czytałam to opowiadanie z przyjemnością. Nie jestem przekonana do łączenia w pary realnych ludzi, o których seksualności nic nie wiemy, ale w tym przypadku rzuciłam swoje zasady w cholerę i cieszę się z tego!;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kayley
Marzę o takim darze.
OdpowiedzUsuńAle może lepiej pomilczeć? ~
Sai
Co masz na myśli "dar"?
UsuńJedno z najpiękniejszych Kaisoo jakie kiedykolwiek czytałam. Codziennie wracam do tego fanfika i czytam je przed spaniem, uzależniłam się. Nie będę się rozpisywać, po prostu jest to napisane po mistrzowsku, nie m żadnych skomplikowanych wątków ani przemyśleń bohaterów, a do tego język jest zgrabny i prosty, ale nie banalny. Miałam skomentować to juz jakiś czas temu, ale zabieram się za to dopiero dzisiaj. Wiedz, że naprawdę już od dobrych paru miesięcy obsesyjnie śledzę każde słowo tutaj zawarte i nie potrafię się tym znudzić. Dziękuję ci bardzo za tak cudowne ff i życzę jak najwięcej weny.
OdpowiedzUsuńPRZECIERAM OCZY Z NIEDOWIERZANIA WIDZĄC DATĘ KOMENTARZA. Czy ja śnię...
UsuńTak czy inaczej - dziękuję Ci z całego serca za te miłe słowa, to dla mnie dużo znaczy, zwłaszcza przy opowiadaniu, które powstało tak dawno...Ono było w sumoe w ogóle niezbyt przemyślane i mam do niego miliard wątów, ale już niech tu będzie...
Jeszcze raz dziękuje! Dałaś mi motywację by skończyć moje drugie "dzieło".
Cześć!
OdpowiedzUsuńWow. Nigdy ten blog nie wyskoczył mi,gdy zdesperowana szukałam KaiSoo.
Naprawdę jak na 2012 rok, zrobiłaś wtedy kawał dobrej roboty. Ten oneshot jest wspaniały. Masz talent do pisania. Tutaj jet głębszy sens, jak w książkach Kyungsoo i innych książkach. TO co chciałaś przekazać-przekazałaś. Czuję to. Przelałaś w tym oneshocie swoje emocje. Lecę czytać dalej. Mam nadzieję,że całkowicie wznowisz swoją pracę!
Pozdrawiam,
Zuzanna.
JEZU, JA ŚNIĘ.......Dziękuję Ci BARDZO T__T To naprawdę miłe przeczytać takie słowa po kilku latach. Zwłaszcza, że ten fik ma mnóstwo wad...Dziękuje, dzięki Tobie mam motywację, by starać się dalej!!!!
UsuńOMG Nat! Nie czytałam już dawno żadnych ficzków i cieszę się, że to było coś po co sięgnęłam w pierwszej kolejności, po Twą twórczość. Jestem naprawdę mile zaskoczona. Ba! Kocham! T.T Od razu przejechałam suwakiem, chcąc ocenić wizualnie formę tekstu i takie <3333 często spotykając ficzki 3/4 to dialogi bez sensu i czytanie czegoś takiego całkowicie mnie zniechęca. A tu <3 Jak ja kocham budowanie napięcia, emocje, rozmyślania. Skupiłaś się nad wnętrzem bohaterów co mi się bardzo podobało T.T Aż chciało poznać się ich bardziej. I chociaż EXO mi obce to i tak udało Ci się przez ten tekst wprowadzić do tego malutkiego świata. Co do fabuły to urocza ToT To jak Jongin wbił mu się na chatę i tak wdarł do jego serca i wyobraźni. Bo w trakcie tekstu naprawdę zaczęłam mieć wątpliwości czy w ogóle on istniał, czy to nie był właśnie jej wytwór. Ajjj... Do tego opisy pocałunków nie wulgarne, a wręcz poetyckie TTTTTTT Kocham Nat i naprawdę ficzek na dobranoc najlepszy T.T I mam chęć tylko na jeszcze TTTTTT
OdpowiedzUsuńTTT TTTT.......ROXI TTT TTT.........Nie wiem, co powiedzieć, kiedy Ty nie znając nawet chłopaków tak doceniłaś i mi takie miłe słowa T T......Wiesz, ze ja wdzięczna jak nigdy, bo to pomaga...Nawet jak fik stary jak świat afsgsggs....DZIĘGUJĘ TT TT
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń'moje ficzki nie ciesza sie duzym powodzeniem' OK NAT WCALE NIE MASZ 38 KOMENTARZY POD TYM FICZKIEM ALE JAK CHCESZ XD
OdpowiedzUsuń" Pomimo iż sam dokonywał wyborów w całym swoim dotychczasowym życiu – czuł się w pewien sposób uwiązany, jakby obciążony własnymi marzeniami."
Moje serce aż się ścisnęło gdy to przeczytałam tbh. Czemu tak grasz na moich uczuciach #relatable Tak, czasami tez sie zastanawiam, czy moje marzenia przypadkiem nie są właśnie tym, co mnie ogranicza? Nat, czemu sprawiasz, że mam kryzys egzystencjalny.
Gdy pojawił się Jongin, został opisany tak pięknie, że prawie widziałam go jak paraduje z tacą przedemną, omijając zwinnie mojego psa. Damn it Nat, czemu tak pięknie piszesz. (Chociaż ja widzę Jongina jako bezbronnego szczeniaczka, a nie aroganckiego drapieżnika, ale ok, naczytałam się o takim Jonginie już tyle razy, że mogę przymknąć oko, szczególnie, że twój styl to piękno tego życia. Uwielbiam także, gdy osoba A widzi, że osoba B z nią flirtuje. Nie wiem, jakoś działa to na mnie, szczególnie w osobie Kyungsoo. Pasuje to do niego.
Druga strona Jongina pozytywnie mnie zaskoczyła i przyznam się, również sprawiła, że odetchnęłam z ulgą. Tak, to ten szczeniaczek Jonginnie na którego tak czekałam. Im więcej ukazałaś jego historii tym bardziej chwytałam się za serce. Postać z drugim dnem, to coś wspaniałego. Mówiłam już, że uwielbiam jak piszesz????
Przy Junmyeonie z białaczką musiałam na chwilę odetchnąć. Nie, ja wcale nie płaczę. No dobrze, może trochę. Wiem, że pewnie nie chcesz personal historii w komentarzy do ficzka, ale ten moment jest bliski mojemu sercu. Choroba może udeżyć nawet w najlepszych przyjaciół i chyba to jest w tym takie przerażające. Zawsze myślimy, że to się nie stanie, że taka choroba zdarza się tylko w beznadziejnych filmach medycznych. Rzeczywistość potrafi uderzyć nagle i boleśnie.
Anyway.
Podoba mi się jak Jongin po prostu randomowo zamieszkał u Kyungsoo. Dobry sposób w sumie, najdź kogoś w domu, opowiedz mu swoją historię życia a później się wprowadzaj. Szkoda, że to tak na prawdę nie działa.
Uwialbiam twój opis sceny erotycznej, bo nie jest opisana jak jakieś porno. Nie mam nic do opisywania takich scen jako porno, nie, ale zupełnie zepsuło by to atmosferę tego opowiadania. Twoje skupienie się na emocjach jest wręcz idealne.
"Junmyeon umarł."
junmyeonumarłjunmyeonumarłjunmyeonumarł
Ah, here it is, sprawiłaś, że płaczę. Spodziewałam się tego odkąd tylko było to wspomniane, jednak uderzyło to we mnie zupełnie jak w prawdziwym życiu. Wiem, jak czuje się Jongin i chyba właśnie dlatego tak płaczę. Kyungsoo zareagował idealnie. Czemu ja nie miałam takiego Kyungsoo przy sobie?? Ugh.
Więc here I am, przeżyłam kolejkę górską emocji,płakałam, śmiałam się, napadły na mnie dawne wspomnienia, a to wszystko w nieco ponad 3k słów tekstu. Nie wiem jak to robisz, nie mam pojęcia, ale chcę więcej. Idę czytać dalej.