sobota, 15 czerwca 2013

Nie sztuką jest patrzeć, a widzieć [0/2]

Witajcie po roku nieobecności. Nie powiem, żebym miała jakieś usprawiedliwienie - szkoła, leń, brak weny to główne powody mojej abstynencji w pisaniu, no ale! - jestem. Tę...kupę zaczęłam bardzo dawno, może jeszcze na wakacjach rok temu? Z początku miał to być bardzo długi oneshot, ale wyszło na to, że będzie to rozdziałowiec,  zakładam, że złożony z 2-3 części, nie więcej. Tak czy inaczej -  jest to Kaisoo po raz kolejny, aczkolwiek tym razem podjęłam się trudnego motywu, który chcę wyprowadzić w subtelny i przyjemny sposób, dlatego życzcie mi powodzenia i dziękuję z góry za czytanie i nie ukrywając - liczę na szczere opinie.

Zapraszam więc na prolog! Pierwszy rozdział powinien pojawić się w  najbliższym czasie,  w poniedziałek  zaliczę ostatnią rzecz w szkole i dokończę, toteż...ENJOY! ^^

~*~



Jongin miał wyostrzony zmysł węchu. Ponoć bodźce zapachowe docierają do mózgu szybciej i bardziej bezpośrednio niż sygnały pochodzące z innych narządów zmysłu, dlatego jego nos potrafił odróżnić całą gamę zapachów podstawionych mu za jednym razem. Gdy wyczuwał, że jedzenie, które podsunięto mu pod twarz jest nieświeże, mózg od razu przesyłał mu impulsy by natychmiast odsunął talerz od siebie. Czasami wrażenia zapachowe były dla niego tak silne, że dochodziło do torsji żołądka, które potem kończyły się na randez vous z muszlą klozetową. Był wyczulony na zapachy bardziej niż ktokolwiek. Najmniejszy aromat z kategorii eterycznych bądź aromatycznych powodował u niego głód, automatyczne wydzielanie śliny. Czując przykry bądź wstrętny swąd zdarzało mu się tracić apetyt, mieć odruchy wymiotne. Czasami jednak następstwa jego wyczulonego zmysłu były poważniejsze. Decydował on o podwyższeniu ciśnienia krwi, szybkości tętna, wydzielaniu potu. Powodowały one również mocne wrażenia fizjologiczne – pobudzały bądź hamowały pracę poszczególnych gruczołów, dzięki którym wyraźnie bardziej odczuwał odprężenie, senność, pobudzenie, niepokój, wstręt, podniecenie seksualne. Momentami nie był świadomy jak łatwo reagował na odrobinę mocniejszą woń.

Jongin doznawał smaku inaczej. Najmniejszy kęs najzwyklejszej bułki powodował u niego nader mocne sensacje w kubkach smakowych, doprowadzając jego żołądek do rewolucji. Potrafił delektować się miską ugotowanego ryżu godzinami, wyczuwając smak każdego ziarenka w inny sposób. Wraz ze swoim wyczulonym zmysłem węchu pospolity posiłek był dla niego nową, niezwykłą przygodą. Z dnia na dzień odkrywał gamę nowych smaków - analizując je swoim językiem i podniebieniem, rozsmakowując się w każdym najmniejszym. Niekiedy jednak zwyczajny posiłek stawał się dla niego przekleństwem, kiedy wzmocniony zmysł powodował, że lody wręcz wywiercały mu dziury w zębach, a najłagodniejszy ramyun wypalał gardło. Bywały chwile gdy zupełnie tracił apetyt bądź miał potworne napady głodu. Jego organizm reagował wtedy dość brutalnie, wykręcając mu niemalże żołądek i język na drugą stronę. Zdarzało mu się głodzić, bo nie chciał dłużej przeżywać istnego rollercoastera w swoich ustach, jednak następstwa głodzenia się były o wiele gorsze, jak tylko jego żołądek pragnął czegoś do spożycia i rzucał się na jedzenie, agresywnie wylewając na język ocean smaków i zbyt mocnych wrażeń.

Jongin słyszał więcej niż inni. Jego zmysł słuchu był idealny, wręcz absolutny. Już we wczesnym okresie życia osiągnął najwyższy stan jaki mógł uzyskać kiedykolwiek ludzki słuch. Potrafił rozróżniać poszczególne dźwięki, odtwarzać je, zapamiętywać. Był w stanie zaśpiewać raz usłyszaną piosenkę od razu, akcentując każdą notę, każde brzmienie perfekcyjnie. W tańcu czuł melodię całym sobą, bezbłędnie wpadając ciałem w każde kolejne przejście. Gdyby tylko miał szansę na naukę gry na jakimkolwiek instrumencie, nauczyłby się to robić doskonale w wyjątkowo krótkim czasie. Nie musiał się bać o swoje bezpieczeństwo, dochodziły do niego każde najmniejsze odgłosy - pisk opon, świst wiatru, tupot stóp. Świat odgrywał dla niego jedną, długą piosenkę, wystukując takt w różnych tonacjach. Jego dar był jednak również jego przekleństwem. Kakofonia dźwięków - dysharmonijna nawałnica hałasów, grzmotów i trzasków agresywnie wdzierająca się do wnętrza jego umysłu poprzez uszy była jak koszmar w środku nocy. Miał nieustanne wrażenie, że szept to zwykła rozmowa, rozmowa to krzyk. Wrzask potrafiłby go nawet ogłuszyć. Wsłuchując się w odgłosy ulicy przeżywał najgorszą gehennę, próbując zagłuszyć docierający do niego, brutalnie atakujący jego bębenki, galimatias dźwięków.

Jongin odczuwał świat w zupełnie odmienny sposób. Jakąkolwiek minimalną powierzchnie, materiał, temperaturę odbierał mocniej, intensywniej. Codzienne czynności były dla niego nowym przeżyciem każdego dnia. Wszelki ruch, czyn, drgnięcie przyprawiały go o dreszcze, falę gęsiej skórki, momentami jeszcze większe drgawki, czasami nawet spazmy. Dotknięcie najdelikatniejszej koszulki mogło przyprawić go o bladą gorączkę, zimny prysznic był w stanie doprowadzić go do orgazmu, przypadkowy nieznaczny kontakt z drugim człowiekiem potrafił spowodować u niego krótkotrwały paraliż. Gorąco było dla niego niemal zabójcze, zimno również. Jego frustracja sięgała zenitu kiedy przy najzwyklejszych łaskotkach ogarniała go ekscytacja i podniecenie. Powietrze muskało jego skórę, wiatr brutalnie atakował naskórek, powodując serię sensacji wewnątrz jego ciała. Zwinnie unikał ostre, twarde kanty, z gracją kładł się na puszystych, aksamitnych powierzchniach, perfekcyjnie wymijał ludzi na swojej drodze. Czasami najmniejszy dotyk powodował u niego szereg myśli, marsz emocji, natłok uczuć i wojnę fantazji.

Jongin widział świat w barwach aromatu, dostrzegał go w wizjach smakowych, obserwował na obrazie dźwięków,  doznawał wyobrażenia poprzez dotyk. Jongin widział dużo, nie widząc wcale.

Jongin był niewidomy.

Mogłem łyknąć z tobą ten kwas. [4/?]

Jestem bardzo niekonsekwentna, ale who cares. Feel free to judge me. Słów - 2317. To mało, biorąc pod uwagę, że poprzedni rozdział miał ic...